Dawid Waszak to młody autor, który urodził się w 1989 roku w Jarocinie. Poza pisaniem interesuje się muzyką, filmem i motoryzacją. Jego pierwsza powieść to: "Narodziny zła", druga "O tym, który raz już umarł", a trzecia - "Czerwień obłędu" - będzie miała premierę 3 września.
Sebastian: Czy w latach szkolnych pisałeś opowiadania albo wiersze?
Dawid: W latach szkolnych pisałem to, co musiałem napisać. Opowiadania, rozprawki i nic poza tym. O wierszach nie było nawet mowy. Z resztą, moja przygoda z wierszami kończy się teraz, na przeczytaniu co jakiś czas jednego, i to wtedy, kiedy jest mi to do czegoś potrzebne. O gustach się nie dyskutuje, po prostu nie przepadam za wierszami. Zastanawiałem się, dlaczego dopiero po ukończeniu szkoły, zacząłem się interesować pisaniem. Do tego trzeba dojrzeć. Jako, że faceci dojrzewają trochę później, byłem na to gotowy dopiero po szkole. Tak na poważnie, przyznam się, że czytanie obowiązkowych książek i pisanie na tematy z góry narzucone, zniechęcało mnie do tego. Oświata rządzi się swoim prawem. “Jeśli nie myślisz tak jak nauczyciel, to znaczy, że robisz to źle”, ale to przecież nie matematyka, tutaj chyba trzeba myśleć niestandardowo.
Książka "Narodziny zła" jest psychopatycznym utworem. Co cię nakłoniło, aby ją napisać?

Czy będziemy mogli się spodziewać w najbliższych latach jakiejś powieści fantasy lub kryminału?
Szczerze mówiąc nie mam pojęcia nad czym będę pracował po premierze “Czerwieni Obłędu”. Nie mam w planach jakiegoś określonego gatunku. Kilka dni temu zacząłem coś pisać, ale trudno powiedzieć, jaki pomysł mi się urodzi. Będzie to co będzie i nic nie da tutaj planowanie. Kiedy wpadnę na jakiś pomysł, zaczynam pisać. Oczywiście mam jakiś zarys moich prac, ale nie na tyle, żeby z góry zaszufladkować ją w określonym gatunku. Jeśli miałaby to być książka fantasy, czy kryminał, to na pewno z domieszką thrillera.
Jaki jest twój przepis na dobrą książkę?
A istnieje taki przepis? Jeśli tak, to chciałbym go znać. Z tego co słyszałem, to najgorsze co może się zdarzyć pisarzowi, to popadnięcie w rutynę. Wbrew pozorom, doskonałe warunki dla autorów to nie małe biuro, wygodny fotel i cisza. To jest najgorsze co może się zdarzyć. To tylko zabija pisarza. Jak wtedy może wczuć się w sytuację, którą wtedy opisuje? Kim byłby pisarz siedzący tylko za biurkiem. Wymyślałby te banały, po których czytelnik od razu zauważy, że jest coś nie tak. Nie chodzi mi o to, że autor musi przeżywać to, co główny bohater. Gdybym przeżył to, co moi bohaterowie, już bym nie był w stanie odpowiadać na Twoje pytania. Chodzi bardziej o to, że pisarz musi uciekać od codzienności i wybrać drogę, po której będzie w stanie w każdej książce dzielić się cząstkom siebie. To jest mój przepis na dobrą książkę. A jaką drogę trzeba wybrać? Nie mam pojęcia.
W dzisiejszych czasach ciężko jest się wybić w rynku czytelniczym. Czy uważasz, że tobie się to udało?
A Ty uważasz, że mi się udało? Moim zdaniem, przede mną jest jeszcze bardzo dużo pracy. Przyznam się, że nie widzę jeszcze jej końca. Sam go nie zobaczę. Zobaczę ten koniec jedynie wtedy, kiedy czytelnik mi o tym powie.
Bierzesz sobie konstruktywną krytykę do serca, czy raczej zbywasz ją milczeniem?

Czego życzysz młodym autorom, którzy starają się zaistnieć na polskim rynku wydawniczym?
Nie poddawajcie się. Jeżeli wiecie, że Wasza książka jest warta tego, aby ujrzała światło dzienne, walczcie o to. Musicie zdać sobie sprawę z tego, że to będzie dopiero początek ciężkiej pracy, więc pracujcie, pracujcie i jeszcze raz pracujcie. Ludzie to docenią.
Trzymajcie się, widzimy się 3 września :)
Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć Ci wielu udanych książek i, żeby wena Cię nie opuszczała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli przeczytałeś, oceń.