niedziela, 11 października 2015

Obalamy argumenty przeciwko książkom: Nie mam na to czasu!

Czas na drugi post z serii Obalamy argumenty przeciwko książkom. Pierwszy został wyświetlony ponad 200 razy, co mnie bardzo cieszy. Dzisiaj o braku czasu na czytanie książek. Zapraszam!

Nie mam czasu na czytanie bo:
  • Muszę ugotować obiad,
  • Obejrzeć film,
  • Zobaczyć, co wydarzy się w moim ulubionym serialu,
  • Pograć na komputerze
  • ...
Między innymi takie argumenty słyszymy od osób nieczytających. Tłumaczą się takimi błahostkami. Postaram się je obalić lub połączyć pożyteczne z przyjemnym.

Gotowanie obiadu

Każdy wie, że jeść trzeba. To jest logiczne. Lecz nie każdy wie, że przygotowywanie obiadu/kolacji/śniadania/deseru można zrobić w inny sposób. Jaki? Już spieszę z tłumaczeniem. Otóż robiąc, np. rosół musimy ugotować makaron, ugotować mięso itp. Należy robić to wolno, więc w tym czasie będzie można w kuchni przeczytać kilkadziesiąt stron. Jeśli mamy możliwość, poprośmy kogoś o pomoc. Proste? Proste!

Oglądanie filmów

Popcorn zrobiony? Światło zgaszone? Picie przygotowane? Miejsce zagrzane? Można zaczynać! Od lat ludzie lubią oglądać filmy. Zapewnia to rozrywkę, pozwala oderwać się od codziennych trosk. Lepiej poczytać książkę, bo zapewnia ona to samo (i więcej). Owszem, od czasu do czasu można coś obejrzeć, żeby uniknąć monotonności, ale jaki ma sens robienia tego codziennie? Jak nie chcecie czytać, warto pójść do teatru.

Seriale

Zgadzam się z tym, że seriale są ciekawe. Trzeba tylko umieć je znaleźć, bo jest wiele takich, które po prostu są badziewiem:  proste, niewymagające myślenia, takie, w których ciągle się żenią, wychodzą za mąż, rozwodzą, przeżywają rozpacz, znów biorą ślub... Może zamiast oglądać takich 'seriali', sięgnijmy po dobrą książkę, która będzie stokroć lepsza.

Gry komputerowe

Zacznę od tego, że gra Wiedźmin, w którą gra wiele osób, powstała dzięki książkom Andrzeja Sapkowskiego [1:0 dla książek]. Nastolatkowie grają na komputerze, by oderwać się od problemów lub zrelaksować się po szkole. Utwory też mogą to zapewnić. Zaznaczam, że trzeba umieć je odpowiednio dobrać. Jeśli lubisz gry strategiczne, czytaj jakieś powieści detektywistyczne, dla osób lubiących gry pełne magii, powinien spodobać się gatunek fantasy. Ewentualnie lepiej grać w gry planszowe.

Mam nadzieję, że powyższe przykłady i moje, nazwijmy to kontrargumenty przekonają nieczytających do spróbowania sięgnięcia po książki. Jakby co służę radą!

10 komentarzy:

  1. Nie przekonają. Trafią tylko do osób, które już to wiedzą, które już czytają. Czytają, bo lubią, bo to jest dla nich najlepsza rozrywka. Ktoś inny woli oglądać filmy i seriale, ktoś inny grać na komputerze, ktoś inny iść na rower czy zapisać się na lekcje gotowania. Bo to lubią, to ich interesuje i tak chcą się relaksować. Nie oszukujmy się też, że osoby lubiące niewymagającą rozrywkę (jak w przypadku tego serialu na przykład) sięgną nagle po ambitniejsza książkę - nie zrobią tego, sięgną po coś maksymalnie lekkiego. Nie wiem dlaczego korzyść z przeczytania np.: Grey'a miałaby być większa niż w przypadku obejrzenia kolejnego odcinka "Mody na sukces".
    Nie przedstawiłeś argumentów za książkami, pokazałaś je tylko jako alternatywę dla innych rozrywek, a z alternatywy wszyscy zdają sobie sprawę. Z jakiegoś powodu podejmują jednak decyzję na niekorzyść książki, wolą czas poświęcić na coś innego. Można zapytać jaki sens jest w czytaniu codziennie, zamiast oglądania filmu. Na to samo wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Każdy ma inne hobby. Dla kogoś lepszy jest film, serial, inny woli pogotować. Dla wielu książki są nudne, wolą pobiegac. Nigdy nie rozumiałam akcji zachęcających do czytania książek. Te akcje (podobnie jak ten post) dotrą do osób, które już czytają. To prawdopodobnie w ogóle nie dotrze do ludzi, którym z książką nie po drodze.

      Usuń
  2. niestety, zgadzam się z przedmówczynią :) te argumenty podziałają tylko na tych, którzy już czytają :) poza tym właśnie jest tak, że nie wszystkich musi fascynować czytanie... :)

    ale zajmując się tymi, którzy mówią, że czytać lubią, ale nie mają czasu itp... mam takich w otoczeniu sporo i nie rozumiem, a wręcz uważam, że książki wcale ich nie pociągają, a tylko głupio im się przyznać, że nie chcą czytać.

    Mam dwoje dzieci w wieku wczesnoszkolnym, obowiązki w domu jak każda kobieta, męża, pracę zawodową, w której spędzam 8 godzin dziennie... i mam czas na czytanie! Moje dzieci i mąż nie chodzą głodne, w pracy wykonuję co do mnie należy, dom jest ogarnięty, film z mężem obejrzany, wysypiam się... a do tego mam czas poczytać i prowadzić bloga! :) i zdradzę w tajemnicy, że moja doba również ma tylko 24 godziny! :) i nie wiem w takim razie jak to robię?! nie wiem dlaczego ja mam czas, żeby czytać, a moje koleżanki nie.... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Argumenty może i dobre, ale wydaje mi sie, że nie trafia do ludzi, którzy nie lubia czytać, jesli ktoś kocha czytać to czas na czytanie znajdzie, znam kilka osób, które czytają wszędzie i gdzie tylko się da. Kiedyś wracając z rysunku, w tramwaju spotkałam dziewczynę. która czytała na stojaco książkę, tramwaj skręcał, ona leciała do przodu, do tyłu, ale czytała nadal... prawdziwa miłość <3
    serdecznie pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakby człowiek chciał, to nawet 15 minut dziennie by poczytał, tuż przed snem. :) Sam tak zrobiłem parę lat temu, gdy zauważyłem, że w ogóle nie mam czasu na czytanie. Uciąłem pół godziny komputera przed snem i nagle się okazało, że można czytać. Później w dzień zamiast ślęczenia i odświeżania fejsa bezmyślnie - parę stron książki. Można? Można. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Najstarsza prawda: kto chce, szuka sposobu, a kto nie chce, szuka powodu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kompletnie do mnie te argumenty nie przemawiają. Nie wyobrażam sobie czytania w kuchni, gdzie wokół tryska olej z patelni, gdzieś niechcący chlapnę wodą czy zbyt mocno coś zamieszam. Poza tym nie ma nawet na to wtedy czasu.
    Seriale i filmy nie są zamiennikami książek, są jedynie alternatywną opcją spędzania czasu. Ja nie mam problemu z tym, by w ciągu dnia coś ugotować, wyjść na spacer, posiedzieć na uczelni, wieczorem obejrzeć kolejny odcinek ulubionego serialu i przed snem albo w tramwaju poczytać. Partyjka w World of Warcraft albo Dragon Age'a też wchodzi bez problemu.

    Mnie do czytania nie trzeba przekonywać, ale niestety wątpię, by te pomysły podziałały na osoby, które wolą jednak gry czy programy telewizyjne ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Coś wiem o tym. Teraz mam naprawdę sporo obowiązków, czasu dla siebie bardzo mało, ale...ograniczyłam telewizję. Nie oglądam już praktycznie nic. Czasem tylko w weekend się zdarzy, jak mam więcej czasu. A teraz? Wolę poświęcić ten czas na czytanie i bloga :)
    Teraz dopiero dostrzegłam ile czasu marnowałam na telewizję. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Autor bloga wybrał najpopularniejsze sprzeciwy wobec książek, z którymi spotykam się też i ja. Ale myślę, że pomimo słabych (według większości komentujących) argumentów to do nas, czytających, należy po części zachęcenie do czytania tej drugiej grupy ludzi. Bo co mu przyjdzie z tego, że powiesz: czytaj, bo to fajne, ciekawe i rozwija Ci się wyobraźnia. A może zamiast tego spróbuj zapytać go z czym ma problem, znaleźć mu książkę, w której rozwiązanie problemu znajdzie a potem usiąść i przedyskutować z nim wartości, jakie polecona książka może mu dać, by rozwiązać jego problem? Ale faktycznie: usiądź z nim i podyskutuj na temat przeczytaj ksiażki, bo może ten ktoś nie potrafi analizować tego, co przeczytał? Nie potrafi jeszcze (a gdzie miał się nauczyć??) ustosunkować się do przeczytanych treści? Ważne, by było to naprawdę istotny problem, bo gdy raz taki ktoś znajdzie ukojenie kłopotu w 'literkach poskładanych w zdania" to drugi raz być może sam zacznie szukać ciekawych propozycji dla siebie? Ktoś się zgadza?

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś, oceń.