wtorek, 4 listopada 2014

Prawdziwa historia Piratów z Karaibów.

źródło


Epickie bitwy morskie, błyskawiczne abordaże, wiatr w żaglach, morski pył na twarzach i tony cennych łupów ukrytych pod karaibskim słońcem. Posiłkując się szczegółowymi badaniami archiwów brytyjskich i amerykańskich, Colin Woodard opowiadania dramatyczną historię Republiki Piratów, która śmiała zatrząść fundamentami brytyjskiego i hiszpańskiego imperium, a także rozprzestrzeniła idee demokratyczne. Kilkadziesiąt lat później doprowadziły one do powstania Stanów Zjednoczonych.

Colin Woodard to wielokrotnie nagradzany pisarz i dziennikarz pochodzący z Maine. Przez pięć lat mieszkał w Europie. "Washington Post" określił go mianem jednego z najlepszych dziennikarzy politycznych w Ameryce. Pełnił także funkcję konsultanta historycznego przy popularnej grze Assassin's Creed IV: Black Flag, a Republika Piratów stała się podstawą do nakręcenia serialu Crossbones z Johnem Malkovichem.

Mimo iż książka nie zawiera dialogu, chyba że cytowany, to i tak jest wspaniałą powieścią z lekkim językiem i oryginalnym stylem pisania. Autor przedstawia nam całą prawdę o piratach.

Bohaterów w tej powieści historycznej jest cała masa, ale jest paru z nich, którzy są najciekawsi i najbardziej intrygujący.

Ewdard "Czarnobrody" Thatch jest bezsprzecznie najsłynniejszym piratem złotej ery, postrachem mórz. Wystarczy salwa z czterdziestu dział i parę groźnych min, aby cudze kosztowności same do niego trafiły.

Woodes Rogers to ten, który zakończył pirackie rządy na Bahamach, choć kosztowało go to zdrowie i majątek. Opłynął kulę ziemską i uratował prawdziwego Robinsona Crusoe. Dziś uznawany jest za bohatera narodowego.

Samuel "Czarny Sam" Bellamy – samozwańczy Robin Hood pośród pirackiej braci. Na przydomek Księcia Piratów zasłużył sobie także miłosierdziem, jakie okazywał jeńcom.

Charles Vane wsławił się szczególną brutalnością, z jaką traktował każdego, kto wszedł mu w drogę oraz długą i owocną karierą. Jako jeden z nielicznych walczył do końca o piracką republikę. Skończył swój żywot na stryczku.

Po przeczytaniu tej pozycji, miałem mieszane uczucia. Z jednej strony byłem pod wrażeniem całokształtu utworu, a z drugiej liczyłem na więcej krwi, więcej momentów strachu. Jednakże to nie zmienia faktu, że książka jest naprawdę doskonała i warto ją przeczytać. Szczególnie osoby, które zakochały się w Piratach z Karaibów powinny się w nią zagłębić. Teraz, gdy usłyszę słowo "pirat" od razu skojarzy mi się z Rogers'em, Bellamy'm czy Thatch'em, a nie Sparrow'em.


3 komentarze:

  1. jestem wielką fanką filmowych "Piratów z Karaibów", pierwszy raz słyszę o tej lekturze mam nadzieję, żę niedługo wpadnie w moje ręce :)
    serdecznie pozdrawiam, zwariowana książkoholiczka

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę boję się tej książki, lecz nieodmiennie mnie ona fascynuje, więc z pewnością kiedyś po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na mnie książka zrobiła wrażenie. Nigdy nie patrzyłam pod tym kontem na piratów i jestem zadowolona z pogłębienia swojej wiedzy. Choć muszę przyznać, że momentami, ale tylko takimi małymi, nudziłam się.
    Pozdrawiam serdecznie :)
    http://lustrzananadzieja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Jeśli przeczytałeś, oceń.