czwartek, 7 stycznia 2016

Hiobowe wieści

źródło




Moje pierwsze spotkanie z czarnym kryminałem uważam za udane.
















Książkę wydawnictwo wysłało mi bez mojej wiedzy. Nie lubię za bardzo niespodzianek, więc nie ucieszyło mnie to za bardzo. Tytuł oraz okładka również nie zachęcały mnie do tego tytułu. Tylko opis dał nadzieję na świetną przygodę literacką. Jak było?

Utwór został napisany prostym językiem, trzyma w napięciu od mniej więcej połowy do końca, zaskakuje i zachwyca. Jest pamiętnikiem na co wskazuje: pierwszoosobowa narracja. chronologiczny zapis, datowanie, zapiski nie są regularne no i pisany jest z perspektywy czasu. Akcja książki trwa dwadzieścia sześć dni. Warto zwrócić uwagę na miasto, w którym dzieje się akcja. Autor przedstawia nam Luizjanę jako mroczne, wyludnione miejsce, które oddzielone jest od reszty świata lasami, jeziorami i bagnami.

George Rodson bada sprawę morderstwa na luizjańskich bagnach. Ciało zostało odnalezione w łódce. Denat miał na klatce piersiowej wyryty znak, który wskazuje na robotę jakiegoś psychola. Najbardziej zastanawiające w tym wszystkim jest pióro, znalezione w jego dłoni. Spokojne miasteczko zamienia się w siedzibę zła. Detektyw przesłuchuje wszystkich, lecz mało co to daje. Morderca zabija kolejnych ludzi. Policjanci zachowują się tak nieudolnie (m.in. zadeptują ślady, dzięki którym można by uzyskać odcisk buta sprawcy oraz dowiedzieć się skąd przyszedł i gdzie uciekł). Mieszkańcy ukrywają prawdę, która jest przerażająca i niektórych może zaboleć. Do tego jeszcze miejscowi policjanci nie chcą z nim współpracować, sprawiali wrażenie, jakby chcieli jak najszybciej się go pozbyć. Odpowiedź na pytanie "Kto zabił?" jest niespodziewana i zaskoczy wielu czytelników.

George Rodson jest detektywem, który za wszelką cenę chce znaleźć mordercę. Stosuje różne, czasem niedozwolone, metody, np. szantażuje przesłuchiwanych, wrzeszczy na nich lub trochę znęca się psychicznie. Nie należy do osób towarzyskich, a przez sarkazm, którym ocieka każde wypowiedziane przez niego słowo, nie jest lubiany przez współpracowników. Jego cięty język i kąśliwy czarny humor sprawiają, że może stać się dla czytelnika negatywną postacią. Jest uzależniony od tabletek, potrafi je brać kilka razy dziennie, choć tak naprawdę ich nie potrzebuje. Na początku nie polubiłem go, ponieważ denerwowała mnie jego ciągła polemika i to, że śmiało oceniał innych, nawet nie za bardzo ich znając. Mój stosunek do niego zmienił się, gdy rozwiązał sprawę, która do łatwych nie należała.

Czytając książkę myślałem, że wiem, kto zabił. Autor jednak dodawał ciągle nowych bohaterów, z których jedni nie grzeszyli rozumem, zaś drugi mieli go zanadto. Starałem się analizować ich wypowiedzi i zachowania. Będąc na setnej stronie mogłem śmiało wskazać mordercę. Rodson mnie zaskoczył, bo prawda o zabójstwie jest tak zawiła i przemyślana, iż nie mogę wyjść z zachwytu, że utwór Hiobowe wieści nie jest bestsellerem, a jak najbardziej zasługuje na to miano.

Bardzo dobrze bawiłem się czytając tę pozycję. Nie mogę wyjść z zachwytu, że jeden człowiek może stworzyć wielu bohaterów, z których każdy będzie inny. Obowiązkowa książka dla pisarzy kryminałów!

Szczerze polecam! Każdy szanujący się miłośnik kryminałów oraz wielbiciel zagadek, których jest wiele w tym utworze, powinien mieć ten utwór w swojej biblioteczce domowej.

Za przekazanie egzemplarza do recenzji dziękuję wydawnictwu Psychoskok.

Tytuł: Hiobowe wieści
Autor: George Rodson
Wydawnictwo: Psychoskok
Projekt okładki: Robert Rumak
Korekta: Paweł Markowski
Wydanie: I
Oprawa: miękka
Liczba stron: 134
Data wydania: 20.11.2015
ISBN: 978-83-7900-437-9

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli przeczytałeś, oceń.