Tytuł: Warehouse
Autor: Michał Warchoł
Wydawnictwo: Rozpisani.pl
Liczba stron: 90
Kim jesteś?
Jestem Warehouse Operative…
Muszę być w tym ściśle określonym miejscu, ubrany w ściśle określony sposób,
o ściśle określonej godzinie.
Nie mogę zawieść…
Kogo?
Warehausu…
Przecież to tylko duży, pieprzony budynek!
… i ci wszyscy ludzie, rozlokowani na poszczególnych piętrach, tony masy ludzkiej, pożartej i rozpuszczonej w proceduralnych enzymach,
aby ostatecznie zostać wchłoniętymi dla podtrzymania jego funkcji życiowych…
Kogo?
Jego…
Kto to jest on, na miłość boską!
O czym ty mówisz!
Wraehaus… tylko on się liczy…
Mój Boże, oszalałeś! Znowu oszalałeś! Przestać tak myśleć!
Dla niewtajemniczonych: Warehouse to angielskie słowo oznaczające magazyn. Wyżej zaprezentowałem opis, który znajduje się z tyłu okładki. Po jego przeczytaniu totalnie nie wiedziałem, o co może chodzić. Wzrosła we mnie ciekawość, gdyż wygląda to na rozmowę dwójki osób, z których jedna mówi ciągle o Nim. A On musi być kimś ważnym.
Styl utworu jest oryginalny. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z takim zapisem. Autor zastosował prosty język, który przyspiesza czytanie.
Nie wiem czemu, ale książka momentami wydała mi się lekko psychopatyczna. Ciągle spotykamy się z niewiadomymi, które wyjaśniają się pod koniec dzieła.
Podsumowując, utwór godny polecenia. Czyta się go jednym tchem, więc gwarantuję, że nie będziecie się nudzić, a każda kolejna stroną będzie czymś, co sprawi, że będziecie mówić: Co?!
Za przeczytanie dziękuję:
Oj nie jestem przekonana. Raczej odpuszczę xD Jeszcze 90 stron? Nie, nie...
OdpowiedzUsuńnie do konca rozumiem o co w tym chodzi? autor pisze o magazynie??
OdpowiedzUsuńSzczerze to także nie do końca zrozumiałem tę książkę. Jest o osobach, które pracowały w magazynie i tajemniczym Nim.
Usuń