Niczym liść na wietrze
bezwładnie niesiony,
Lecę w zło świata
całkiem opuszczony.
Jak roślina wyrwana
przez złego ogrodnika,
jak motyl,
który pod wiatr leci.
Jak meteoryt
spadający na ziemię,
jak nieboszczyk
rzucony do grobu.
W niemocy swej żyję,
czekając na ratunek,
zaraz tu zgniję,
robię sumienia rachunek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli przeczytałeś, oceń.